Na pierwszy ogień,największa i najgorętsza premiera Muzycznego im. Danuty Baduszkowej.
![]() |
fot. P. Manasterski |
SPEKTAKL: 10/10
REŻYSERIA: 10/10
SCENOGRAFIA: 8/10
CHOREOGRAFIA: 8/10
Komu polecam?
Wszystkim, niezależnie od wieku, płci. Ciekawym co kożna z tej książki zrobić, i chcącym się w końcu zmierzyć z klasyką literatury przedstawionej w przystępny sposób.
Nie pamiętam już kiedy usłyszałam o pomyśle wystawienia Reymontowskich "Chłopów" na scenie. Ale, ze w parze padało nazwisko Kościelniaka, czułąm się niezwykle spokojna i pewna sukcesu. Pierwszy raz spektakl oglądałam z ostatniego rzędu II balkonu- było to wielkie otwarcie teatru po remoncie, stąd większość miejsc dla ważniejszych gości. Jednak stwierdziłąm, że chociaż zapoznam się z muzyką a po miesiącu powrócę siedząc w bliższej odleglości.
Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że jednak z tak odległego miejsca dobrze widać scenę!
Kościelniakowe spektakle mają to do siebie- co zauważyłam w Idiocie, Lalce,
czy paru innych spektaklach, że nie
zaczynają się od uwertury muzycznej, a reżyser próbuje utrzymać lekko
mroczny klimat na samym początku. Trochę tak, jakby chciał pokazać zakończenie
na początku, po tym wybucha muzyka przerywając tę ciemność i smutek wesołą nutą
oraz światłami. Tak więc widząc początek wiedziałam, że sal nie pomyliłam i z
pewnością jest to spektakl przez Kościelniaka reżyserowany.
Baaardzo mi się podobała piosenka zbiorowa- "Cicho, ciepło, sennie,
jesiennie". Wprowadzała w klimat jesienny, i muzyka w tle wydawała się być
wirem wciągającym w całą opowieść. Dodatkowo mała retrospekcja tego co nastąpi,
czyli Jagusine podrywy i hulanki z kolejnymi to panami. Swojego dodawały
kręcące się osoby na mniejszej obrotówce. Bardzo mi się ta scena podobała i wciągnęła
od razu. Przepiękne.
Przy Borynowych zwrotkach podobało mi się, zaprzeczenie tekstu obrazem. Tzn
Szyc śpiewa o tym jak haruje itp., a w tle pojawia się cała gromada ludzi,
pracująca na jego gospodarstwo.
Ruchać- ten wyraz pada
wiele razy zwłaszcza w tej scenie. JESTEM PEWNA, ze to będzie ten moment, kiedy
będą wybuchać salwy śmiechu na sali, jak przyjdą nauczyciele ze swoimi
uczniami. Już mi za nich wstyd. Ale.. może pomyślą, że Ci "Chłopi" nie są tacy nudni jak przedstawiają zwykle w szkołach...?
21/09/13. Józce popsuł się
ptak, co pomogło jej się nie nudzić przy trzeciej zwrotce, a Witka nie rozproszyło
ani trochę. Dzielny chłopak!
![]() |
fot. P. Manasterski |
Kolejna scena trochę mi się
dłużyła. Nawet nie trochę. BARDZO. Poza tym trochę miałam wrażenie jakby śpiewali nie w rytmie- choć niby
w rytmie. Taka trochę rozjechana ta piosenka mi się wydawała. Sam galop
wykonany przez pracę dziewcząt był niezłym pomysłem, powodował, ze rzeczywiście
"jechaliśmy". Galop tworzony stopniowo. Zaczynając od pojedynczych stuków, poprzed dodawanie kolejnych puknięć to tu, to tam. Jednak głównie ze względu na melodię nie byłam w stanie skupić się na tekście, który śpiewają Boryna i Dominikowa, którą po raz pierwszy widzimy na scenie.
Na czym
pracowały panny w trackie jazdy Dominikowej z Boryną?
W pierwszej scenie z Księdzem, pojawia się w tle melodia przypominająca scenę śmierci
Zbyszka Sikory w Lalce. I jeszcze jego obecność na scenie nie dawała możliwości
od odejścia od tego skojarzenia. Reszta poprawna. Bez większych szaleństw, ale
i przyczepić się nie ma do czego. Podoba mi się Anioł chodzący pomiędzy Księdzem a Kubą i zbierający robaczywki. W między czasie podmienia na prawdziwe jabłko, któe z nudów konsumuje.
W końcu Boryna dociera na Jarmark- Całą ta scena kojarzyła mi
się tym razem z My Fair Lady. Tam jest podobna scena na wstępie, gdzie jest wielki
hałas i w połowie sceny wchodzi Eliza. Tu wchodzi po środku Jagna- grana
również przez Karolinę Trębacz( choć nie zawsze;)). Kolorystyka podobna. Wypisz wymaluj, Majferka. Choreografia jest świetna, aż dziw, ze nigdy nie trafiłam naspektakl, gdzie ktokolwiek by się potknął. Jednak troszkę za długa ta scena była. Czepiam się, ale nie działo się w niej
aż tyle, żeby musiała być tak rozwleczona- ale po oklaskach sądząc innym Zwykłym Widzom podoba się najbardziej, więc pewnie nie dostrzegam jej uroku.
![]() |
fot. P. Manasterski |
Zaraz po kolorowych marzeniach Jagny, ta spotyka Mateusza. I tu znów widzę dwie różne Jagienki. Karoliny, jest kokietką, niedostępną, acz zalotną. Reni,jest typową nastolatką. Wręcz skacze z radości, gdy ujrzała Mateusza i tak uroczo się śmieje.
Rozchodząca się
plotka na temat posłania Borynowej wódki do Jagny podobała mi się przeogromnie. Pięknie rosnący łańcuszek gospodyń
wiejskich przypadł mi tym bardziej do gustu, gdyż we Francesco była podobna
scena zaczynająca się od dwóch osób dochodząc do 14( muszę policzyć ile osób
siedzi ostatecznie. może 14 ;)). Obieranie modrej
kapusty myślałam, ze zostanie pominięte, a tu niespodziewanie było ujęte w
spektaklu. A dodatkowo odczepianie liści od kapusty daje taki sam dźwięk co odłamywanie ich od głąbów świeżego warzywa.
Kuba i Witek i ich obchody święta zmarłych. Pieśń Jezu mój, Jezusiczku..
Piękna. Chyba moja ulubiona. Głos Zbyszka Sikory w tej piosence jest
niesamowity. Przepity, stary, zmęczony. A do niego dołączający później
młodziutki głos dziecka. Niby młodziutki, ale takim tonem śpiewany, że słychać
też przeszłość jego. Podoba mi się że starzec śpiewa tak jakby skacząc sylabami
po nutach. Bardzo sylabizuje wyrazy.
Dodaje to cierpienia w jego kwestii. Jeszcze każda osoba patrzy inaczej- nie każda przed siebie- włąściwie jedynie Kuba patrzy przed siebie, Witek spoziera w dół, a Anioł, do nieba. Cuuudo . Muzyka przecudowna. I scenografia
z tym krzyzem, prawie pusta a tak pełna...
Scena z Antkiem, radzącym się księdza w sprawie zaślubin ojca pokazuje wewnętrzny dramat który dzieje się w jego głowie. Ten mętlik, hałas... Kowal kuje żelazo, ksiądz woła Siwulę, Magda obiera ziemniaki, wrzucając je głośno do wiadra, wójt dorzuca swoje trzy grosze, Jambroży dzwonił dzwonkiem a Anioł biega rozbawiony całą sytuacją. Aż ma się ochotę zatkać uszy i uciekać jak najdalej, jednak jest to najpiękniejsze pokazanie duszy Antkowej.
Piosenka Kowala. Bardzo podobało mi
się jego materialne spojrzenie na świat. I ruch marionetkowy- sugerujący
właśnie poddanie się w ręce pieniędzy. I to jak śpiewa "O" ,ładnie tak
wyciągał ;). Choreografia w tle też była niczego sobie. I ogólnie styl piosenki
podobal mi się o tyle że nie było w niej folkloru, którym troszke byłam już
zmęczona. Świetny pomysł na zejście z tego muzycznego tematu choć na chwilkę. Niestety to wyciąganie które mnie tak urzekło w wykonaniu Krzysztofa wojciechowskiego, nie powtózyło się już nigdy w tym samym wydaniu, co na premierze. Szkoda, ale mam nadzieję, ze to powróci.
Niby fajne Borynowe wesele, ale
również mi czegoś brakowało. Sporo tego folkloru w spektaklu, stroje się nie
zmieniły zbytnio również- więc troszku mi się z targowiskiem kojarzyło i miałam
wrażenie, że ta scena po prostu powróciła. Boryna był najbogatszym
człowiekiem we wsi, był głową stada wiejskiego, a wesele takie sobie..
Brakowało mi, żeby czasem Kuba wykonał jakiś ruch na łóżku. Obserwowałam go
bacznie i mam wrażenie, że ani drgnął przez całość wesela. Niezwykłe było wyłączenie muzyki i śpiewanie "oj dana dana" jedynie szeptem przez
imprezowiczów w czasie czesania się Jagny. Brzmiało jak dzisiejsze basy w innym
pokoju słyszane.
![]() |
fot. P. Manasterski |
Gdy Kuba umiera, Anioł mierzy wianek Jagusiny, i uroczo bawi się wstążkami, to je oglądając, gładząc, później zaplatając sobie warkocz.
![]() |
fot. P. Manasterski |
Tu muszę jeszcze wtrącić, że jeśli piosenka ta by wyszła, tak jak sobie wyobrażam- a wiem ze do takiej zmiany dojdzie, bo w końcu ktoś się zorientuje, że coś jest nie halo- to scena będzie podobna do zakończenia pierwszego aktu w musicalu Francesco. I właśnie po niej wychodząc będziesz przez całą przerwę słyszeć jedynie melodię tej ostatniej piosenki, bo tak mocno będzie chwytać za serce, i długo z uścisku wyrwać się nie da. Ale tu trzeba jeszcze popracować. Więc póki co jestem na nie.
Jednak akustyka z przodu w tej piosence jest lepsza.
Zdecydowanie słyszałam, co dziewczyna śpiewa. Chyba, ze ogólnie się coś w tej kwestii zmieniło i jest słyszalne wszędzie- to zwracam honor.
TU KOŃCZY SIĘ PIERWSZY
AKT. I pierwszy tom książki. Przyznam szczerze, że mając świadomość, ze akcja
Chłopów trwa cały rok, naturalnie oczekiwałam podziału Jesień i zima- akt 1,
Wiosna lato akt 2. Więc siedząc i oglądając kolejne poczynania chłopów czułam
się trochę zmęczona, że jeszcze jesień się nie skończyła i 3 pory roku mnie
czekają. Ale gdy wyszłam na przerwę i zobaczyłam że minęły ponad 2 godziny,
stwierdziłam, ze nie wiem kiedy to się stało.
AKT DRUGI. ZIMA,
WIOSNA, LATO
I tu najbardziej na wstępie podobała się delikatna muzyczka na samym
początku. Delikatna, jak padający śnieg. Niezwykła,magiczna... Odcinająca się od tych złych czasów w których zastajemy bohaterów. Pomysł śniegu poduszkowego(on ma na sobie
wydrukowane śnieżynki- urocze!) przypadł mi do gustu. Zastanawiałam się jak to
rozwiążą, bo obsypanie sceny śniegiem byłoby zbyt prostackie i wiedziałam że
Kościelniak na to nie pójdzie zdecydowanie. Poduszki lekkie jak śnieg-
idealna metafora.
Byłam bardzo
zdziwiona wokalem Marioli Kurnickiej,która wykonywała piorewszą piosenkę w drugim akcie. Podobała mi się jej interpretacja,, i byłam zaskoczona jej całym wykonaniem. Chyba nie kojarzyłąm tej aktorki z jakąś większą rolą. Od dziś będę z pewnością- zmienniczki coprawda nie widziałam, ale Mariolę kupuję w stu procentach.W tle rozważań i wściekłości Hanki, Jagna ciągnie śpiącego na wozie Antka, cały czas zastanawiałam się jak ona może tym wózkiem po poduszkach
przejeżdżać!
Piosenka u drwala. Kolejna zbiorówka
która mi się podobała. Jak uderzali toporami o ziemię cały czas się bałam, że
zrobią dziurę w scenie i znów będze trzeba robić remont. Bardzo podobał mi się moment w choreografi, gdy mężczyźni łapiąc za pas tworzyli tarczę od piły mechanicznej. Przepiękny element. Jet jednak coś, co bardzo ale to bardzo przeszkadzało, i wywołało ciche śmiechy wśród widowni. Nie rozumiem dlaczego właśnie tak została rozwiązana scena bójki Antka z Mateuszem- i czemu na koniec rzuca nim "kiej snopem siana "( w końcu te słowa padają z ust Mateusza w dalszej części). Mimo wszystko uważam, że mogli sobie to po prostu darować, i bitwę załawtić za kulisami, pamiętając, że jesteśmy w teatrze i Zwykły Widz się domyśli.
Wigilii była ładnie zorganizowana. Przypominała troszkę scenę ze
skrzypka, nie jest to złe, ponieważ właściwie jesteśmy w tym samym środowisku,
i w podobnych czasach. Jedynie religia inna. Muzyka bardzo ładna, i zadziorna-
co bardzo Jagustynce pasowało. Najpierw rodzina siedzi i patrzy się wprost, później nad nimmi pojawia się głowa tura i spogląda na każdego z kolei. Nie znam się na utworach, ale myślę, że ta piosenka musi być bardzo trudna, co obydwu paniom Oli Meller i Magdalenie Smuk wychodzi.
Piosenka Antka wyśpiewana w kierunku kochanki była przerażająca. Rafał Ostrowski pięknie wczuwał się w rolę Antka, i wtedy tak naprawdę można było zobaczyć jaka Jagna jest naprawdę (oczywiście były momenty zdrady itp wcześniej, które już to pokazały, ale ta scena ujmowała to dosadnie). Jego wściekłość i wywody na jej temat były szalenie smutne i przygnębiające, co niesamowicie kontrastowało z Jagną, bujającą się z tyłu i kręcącą (jak w jej piosence). No ja osobiście miałam ochotę podejść do Jagny i ją trzasnąć, że tak tego Antka skrzywdziła ( nie mówiąc już o tym, że właściwie to Borynę krzywdziła..).
"Refren znów podobny do Frankowego. I właściwie na ten sam temat. Tam było o zdradzie zakonników św Franciszka. I tu podobnie. Jagna też go zdradziła" Taki zapisek znalazłam wśród swoich teatralnych notatek, szczerze mówiąc już podobieństwa nie widzę.
"Refren znów podobny do Frankowego. I właściwie na ten sam temat. Tam było o zdradzie zakonników św Franciszka. I tu podobnie. Jagna też go zdradziła" Taki zapisek znalazłam wśród swoich teatralnych notatek, szczerze mówiąc już podobieństwa nie widzę.
![]() |
fot. P. Manasterski |
Scena obrony lasu przed wycięciem lasu przypominała tym razem "Zabić go" z Pięknej i Bestii (reż. Maciej Korwin). Podobała mi się kosa która niby była sztywna, a w niektórych momentach choreografii była miękka jak mały bat. Muzyka mnie nie porwała, ale spełniła swoją rolę. I tu znów pojawia się element słomianego przeciwnika Antka, z którym się bije- i tu już w tekście nie doszukałam się aluzji do "siana" więc nie rozumiem po co to.. No naprawdę... nie wygląda to najlepiej.
Gdy nastąpiło zabranie
Boryny i położenie go na łożu a następnie rozwieszenie tej wiechy nad nim nie
wiedziałam już czy on żyje czy nie. W którymś momencie padło takie
bladoniebieskie światło na scenę- sugerujące właśnie jego odejście. Więc sporym
zaskoczeniem było, jak dalej wołał służbę.Za duża różnica symboliki- odkładanie
do łóżka i białe światło w teatrze przeważnie oznacza śmierć, nie ciężką
chorobę. Ciut przeszkadzało. Ale ciupinkę- w końcu gdy się odezwał ,już
wiedziałam że żyje.
Scena gdy Jagna śpiewa, żeby Boryna
odszedł jak najprędzej była przerażająca. Piękna zarazem. Ale taka przykra.
Podobała mi się złość wyładowana na girlandach, którymi majtała po scenie tak
jak Wokulski ciskał skrzyniami z parasolkami w Lalce. Bardzo mi się podobała
piosenka- w tym momencie poczułam ogromną nienawiść do Jagny. O wiele bardziej podoba mi się tutaj głos Reni- bo o ile jej chrypliwy głos do przeuroczej dziewuszki nie pasował, to do wściekłej baby i owszem. To niesamowite, że ta dziewczyna żyła w przekonaniu, że to inni są winni jej krzywdzie...
Podobałami się pieśń wykonana przez Dominikową, obie panie śpiewają ją podobnie (Dorota Kowalewska i Agnieszka Kaczor). Agnieszka, jest bardziej głośną matką, i mimo, że obie strasznie zrzędzą, krzyczą i dogryzają, to Kaczor jest "bardziej". Jednak nie mam tu swojej faworytki, obie sa tak samo dobre. Na ostatnim spektaklu, gdy własnie Pani Agnieszka odgrywała tę rolę, miała cały czas otwarte oczy- nie pamiętam dokładnie, ale chyba Pani Kowalewska oczy ma zamknięte. Jesli jest tak jak mi się wydaje, to zamknięte oczy podobają mi się bardziej- jest to naturalny odruch autonomiczny, że oczy zaciskamy z całej siły, gdy nas bolą. A dodatkowo cała
melodia znów nie była zbyt ludowa i dzięki temu się wyróżniała. Nie było
zaciągań ludowych, co pozwoliło zrozumieć dokładnie o co chodzi
Chociaż scenę ogólnie
uważam za niedokończoną. Szymek wyszedł, no i w sumie nie wiadomo co z nim się
dalej działo. Wiem ze niby nie da się wszystkiego pokazać.. ale trochę urwana i
nie dokończona ta scena.
Poza tym, Szymek książkowy miał 30 lat. Ja rozumiem, że Dominikowa trzymała go krótko itp, ale tu na 30 nie wygląda- i nie pokazuje, że jest on taką.. starą panną.
Scena śmierci Boryny była przepiękna! Nie wyobrażałam sobie jej wcale, prócz może modlitewnych śpiewów nad jego łóżkiem.Powiedziałabym, że to takie skrzyżowanie hair Kościelniaka z Capitolu ( scena śmierci z piosenką "Let's the sunshine" i nędznikowego filmu( końcowa scena). Bardzo prosta, ale
łapiąca za serce. Chór śpiewający "Gospodarzu, gospodarzu" był
baardzo przyjemny w słuchaniu i ściskał za gardło.
Boże ciało. ( tu Aniołowi na premierze
mikroport wysiadł).Scena bardzo symboliczna. Podobał mi się ten cały obchód,
pokazywał przepięknie odsunięcie się od Jagny całej społeczności. Scena niby
radosna- zło przegrywa, Antek dobry człowiek wraca do wsi, zbiory
trwają.. A mimo wszystko Jagny trochę żal. Że taka naiwna kobitka z niej. Niby
wiele osób skrzywdziła, ale nie do końca wiedziała co czyni. Wywiezienie na
wozie z gnojem jednak nie było tak brutalne jak mi się wydawało. Chyba prócz
farby dodałabym tu trochę roślinności, żeby się coś więcej na ciele ostawało,
bo nie było to aż takie okropne jak powinno być. a i Jagna jakoś się nie
wyrywała. Nie odbierałam tego jak przyznanie się do winy i pokorne poddanie się
karze, ani jak poddanie się karze dla świętego spokoju. Po prostu Karolina
przybrała swoją pozę, żeby nie było za wiele widać i tak ją mazali. Wymaziali,
weszła do wora i nara. I w sumie nie wiadomo co ta Jagna o tym myślała. Czegoś
mi tu brakowało. Renia pokazywała za to swój bunt i sprzeciwienie się niesprawiedliwej, w jej mniemaniu, karze. Tak więc i tu Renia spisała się lepiej, bo pokazała co Jagna czuje/myśli/ przeżywa.
W jakiejś recenzji
pojawił się tekst sugerujący, że widzowie w pierwszych rzędach będą mieli na co
popatrzeć. Nie znam się, ale nie uważam, żeby akurat nagość kobiety dla
dorosłego(!) mężczyzny była aż tak godna uwagi, żeby o tym wspominać w swoim
tekście
![]() |
fot. P. Manasterski |
Cudowne jest to, że ta sama historia powtarza się w kółko.Na
poczatku worki po ziemniakach były wynoszone i zbierane ze sceny i tak samo
stało się z Jagną. Na przełomie lata i jesieni, czyli wszystko zaczyna się od
nowa.
KONIEC!
Takie dopiski, o
których przypomniałam sobie po czasie ;)
*Nie podobało mi się za to, że raz na jakiś czas jakieś dziewczyny nagle były w mocno zaawansowanej ciąży. Np Wójtowa. Ja wiem, że to przenośnia itp, ale jednak najpierw taka Kaśka chudzinka a w następnej scenie wybiega z brzuchem prawie rodząca. Przynajmniej z mojej perspektywy nie było widać "pośredniego" stanu.
*Nie podobało mi się za to, że raz na jakiś czas jakieś dziewczyny nagle były w mocno zaawansowanej ciąży. Np Wójtowa. Ja wiem, że to przenośnia itp, ale jednak najpierw taka Kaśka chudzinka a w następnej scenie wybiega z brzuchem prawie rodząca. Przynajmniej z mojej perspektywy nie było widać "pośredniego" stanu.
*Śmieszne były momenty, gdy Dziedzic stał i krzyczał coś o dziedzicach. Śmiesznie
brzmiało to z jego ust.;)
*Jedzenie- kolor. Świetnym pomysłem było moim zdaniem zrobienie jedznia,
zwierząt i innych dodatków z jednego, szarego materiału. Na scenie było
dostatecznie kolorowo, więc żywność w tym kolorze z pewnością wystarczyła
*Swoją drogą, co za
czasy.. teraz jakby chłopak nie dopilnował krowy to kazdy popukałby się w
głowę i jeszcze oskarżył ojca za nieodpowiedzielność. A dodatkowo jeszcze
wyśmiali,że kto malcowi zostawia krowę pod opiekę.
* Żeby nie było zbyt pięknie i kolorowo,
wiekszości słów piosenek zbiorowych nie rozumiałam i musiałam wyciągać sens z kontekstu. Z każdym spektaklem później było coraz lepiej.
·
OBSADA:
JAGNA -Karolina Trębacz- Wielkim
zaskoczeniem było to, że mi sie podobała. Od samego początku. Piękny biały
śpiew, zawodzący przy pierwszej piosence (tej przy której Wójt wymienia z kom
Boryna mógłby sie hajtnąć)- bardzo mi się podobał, brzmiała tam jak taka Syrena
kusząca swoim śpiewem. Cudnie. Poza tym jej kształty kobiece były pasujące do
postaci. Z układami sobi radziła nieźle, warkoczem majtała jak trzeba. Tak więc
mam pewne obawy co do Reni. Myślę, że chociażby wyglądowo może nie pasować. Co
do wokalu wątpliwości nie mam ale obawiam się że może mi nie pasować- co chyba
zdarza się pierwszy raz w życiu ;) Tak więc póki co, Karolina Trębacz jest moją
Jagną.
Podobało mi się, że Kościelniak pozwolił widzom ocenić, czy
Jagna jest dobra czy nie. Nie stworzyl postaci z góry złej, i mimo, że
zakończenie jest jakie jest pozostawia do myślenia- czy to był dobry wybór czy
raczej mogli dać jej jeszcze szansę. Jagna była strasznie naiwna, a zarazem
pewna siebie. Niby kochała tych wszystkich mężczyzn, a z drugiej strony nie
myślałą o konsekwencjach, jakie za tym stoją.
Renia Gosławska- Bardzo byłam ciekawa Jej kreacji postaci, i tego, czy obawy się spełnią czy nie. Po zobaczeniu 3 spektakli z udziałem Trębacz miałam okazję do porównania. Budowa ciała była do przewidzenia- Renia nie jest kobietą z tamtych czasów więc nie do końca pasuje do roli prawdziwej, wiejskiej zadbanej kobiety. Co do głosu, jest tyle samo za co przeciw, więc skreślić tej Pani nie można. Z pewnością nadrabia aktorsko- w porównaniu do Karoliny, nie jest taka sama i widać jej przemianę od dziewczynki, do kobiety. Tak więc u pań mam remis, z małą przewagą Karoliny.
Renia Gosławska- Bardzo byłam ciekawa Jej kreacji postaci, i tego, czy obawy się spełnią czy nie. Po zobaczeniu 3 spektakli z udziałem Trębacz miałam okazję do porównania. Budowa ciała była do przewidzenia- Renia nie jest kobietą z tamtych czasów więc nie do końca pasuje do roli prawdziwej, wiejskiej zadbanej kobiety. Co do głosu, jest tyle samo za co przeciw, więc skreślić tej Pani nie można. Z pewnością nadrabia aktorsko- w porównaniu do Karoliny, nie jest taka sama i widać jej przemianę od dziewczynki, do kobiety. Tak więc u pań mam remis, z małą przewagą Karoliny.
DOMINIKOWA - Dorota Kowalewska- Ogólnie zero uwag. Bardzo
podobała mi się w piosence, którą wykonywała wyrzucając Szymka z domu. Bardzo
nerwowo śpiewała, drżącym głosem. Super!
BORYNA - Bernard Szyc- Syc jak Szyc. Gra zawsze tak samo. Jak Tewje Mleczarz,
Maurycy(Ojciec Belli).. i tu tez nie zaskoczył mnie. Grał poprawnie. Śpiewał
czysto. Był Boryną. Nie był moim zdaniem postacią pierwszoplanową- a sądziłam,
że taką własnie powinien być. Był najbogatszym człowiekiem we wsi i tyle- żaden
główny bohater nie powstał. Jeśli takie było zamierzenie to ok. Do zarzucenia
niby nic nie mam, jednak chciałabym żeby czasem grał jakoś inaczej. Oczywiście wiem, że to wynika z roli jaką musiał grać, więc nie jest to zarzut do gry aktorskiej- jedynie stwierdzenie. Ale ogromne wrażenie robiło na mnie jego przechodzenie przez próg- jako jedyny wchodząc do domu, podnosił nogę wyżej, coby o próg nie zahaczyć. Świetnie!
ANTEK - Rafał Ostrowski- właściwie najmocniejsza postać w całym spektaklu. Od wejścia na
scenę, do zejścia zostawał osobą nr jeden. Przy nim Boryna nieco łagodniał, co
nie do końca powinno miec miejsce, ale też pokazywało siłę "młodych". Podobały mi się jego zaloty, jak i twarde
postawienie sprawy przy wyrzucaniu Jagny z towarzystwa wiejskiego. Wokalnie
jak zwykle dobrze, i to chyba jedyna postać którą również mogę ocenić pod
względem aktorskim. Bardzo mi sie podobała jego kreacja Antkowa, miotanie się
po scenie. To jak się denerwuje i blokuje całe ciało i jedynie głową rusza.
Zupełnie inny od Wokulskiego. Zupełnie. W życiu bym nie powiedziała, że grała
je ta sama osoba.
HANKA - Mariola Kurnicka przejmująca była w wielu momentach jako Hanka, udało się jej zbudować
postać kobiety szybko dojrzewającej, zdeterminowanej, która „pozwala"
sobie na odkrycie siły, jaka w niej drzemie, a która obyczajowo do głosu dojść
nie mogła. Taka początkująca feministka. Nie myslałam że w Chłopach jest
postać kobiety tak silnej jak ona co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem.
Bardzo fajnie zaśpiewane i wytańczone przez nią układy.
JÓZKA - Paulina Łaba- Nie wiem jak
ona była ucharakteryzowana, ale z daleka wyglądała na malutką dziewuszkę, ciut
starszą od Witka. Bardzo mi się podobała jej Józia i tym bardziej ciesze się ze
została oficialnie aktorką Muzycznego. Jej postać była ciepła, i zupełnie
odmienna od reszty mieszkańców Wsi. Bardzo dobre dziecko z niej było, jak
broniła chłopca przed wściekłym ojcem. I mimo że była ukochaną Borynową córką,
była gotowa się postawić w obronie słabszego Witka.
KUBA - Zbigniew Sikora Kuba z przeszłością bolesną dla niego samego, którą wspomina w
samotności i która oskarża o niezawinione cierpienie całego pokolenia i narodu.
Postać Kuby nabiera wyjątkowości również dzięki kreacji, jaką
stworzył Zbigniew Sikora. Aktor nadał tej postaci głębi, odsłaniając jej
naturę - człowieka prostego, silnego, wytrwałego, ale też niezwykle samotnego i
skromnego. Liryczna pieśń, jaką zaśpiewał przy grobie powstańca, to przejmująca
do łez opowieść o nim samym i zdławionym narodzie. Chyba moja ulubiona postać. Dobrze że nie umiera w 20 minucie
jak Fantyna.
WITEK - Kacper Jank /Kamil Rykała - Nie wiem który występował.. Tak jak Cosettki
zawsze byly podobne, to i tych rozróżnić nie potrafię;)
Ogólnie byłam zaskoczona grą tego dziecka. Nie wiem czy jest
jakimś aktorskim dzieckiem, ale jak na tak dużą rolę, można powiedzieć dwie
piosenki prawie solowe- szacun. Śpiewał czysto, w rytmie. Nie bawił się
dźwiękami, śpiewał co do nutki, ale nie ma co oczekiwać od takiego malca, że
będzie śpiewał na lajcie. Tak więc Rewelka! Może jedno zastrzeżenie... "mój" Witek nie do końca wymawiał "R"
WÓJT - Jacek Wester- troszkę martwię się o niego.. coś się dzieje z nim niedobrego.
tylko nie wiem co... Grał poprawnie, ale cały czas w jego głosie słychać było
smutek. Starał się ze wszystkich sił grać dobrze, jednak coś mi nie pasowało.
Nie było prawdziwe. Mam nadzieję, że stresował się otwarciem i stąd te problemy
z grą. Dał się totalnie zdominować żonie, i zdawało się, jakby to ona własnie
wioską zarządzała. Wiem jakie ma możliwości, i wiem że na tej scenie to nie był
on. Czekam na starego Jacka.
ed. 2014r. Jest lepiej! Zdecydowanie radzi sobie świetnie. Postawny wójt z niego i aniezły kombinator. Bardzo lubię jego wzrok w kierunku Jagny gdy chce ją zbałamucić. Świetnie Panie Jacku, tak trzymamy!!! WÓJTOWA - Katarzyna Kurdej- ehh ten jej zadziorny głosik. Troszkę dominowała Wójta właśnie pod tym względem. Dźwiękowo wyglądało to trochę tak, jakby to ona była wójtem. Poza tym, chyba już wspominałam o jej brzuchu "znienacka" co mi troszkę przeszkadzało. Ale to szczegóły. Czepiam się ;)
ed. 2014r. Jest lepiej! Zdecydowanie radzi sobie świetnie. Postawny wójt z niego i aniezły kombinator. Bardzo lubię jego wzrok w kierunku Jagny gdy chce ją zbałamucić. Świetnie Panie Jacku, tak trzymamy!!! WÓJTOWA - Katarzyna Kurdej- ehh ten jej zadziorny głosik. Troszkę dominowała Wójta właśnie pod tym względem. Dźwiękowo wyglądało to trochę tak, jakby to ona była wójtem. Poza tym, chyba już wspominałam o jej brzuchu "znienacka" co mi troszkę przeszkadzało. Ale to szczegóły. Czepiam się ;)
KOWAL - Krzysztof Wojciechowski- Megaaaa! W Fame go uwielbiałam i uwielbiam nadal. Jego
marionetkowe wręcz ruchy były dopracowane co do stąpnięcia. Nic dodać nic ująć.
Cieszę się że nie ma zamiennika i nie będę musiała się martwić, czy na niego
trafię.
Ed. Ostatnio ma zadyszkę w trakcie śpiewania. Piosenka jest bardzo wymagająca i rozumiem, ale ze słowami "chcesz w pysk dać, wyciepnąć za wrota" ledwo się wydabia... Ale mimo wszystko jedenz lepszych utworów.
Ed. Ostatnio ma zadyszkę w trakcie śpiewania. Piosenka jest bardzo wymagająca i rozumiem, ale ze słowami "chcesz w pysk dać, wyciepnąć za wrota" ledwo się wydabia... Ale mimo wszystko jedenz lepszych utworów.
KSIĄDZ - Sasza Reznikow jako ksiądz staje się komediowym typem rubasznego dobrodzieja,
którego religijność dopasowana jest do oczekiwań parafii, jakiej przewodzi. Bardzo do tej roli pasuje wyglądowo i akcentowo.
MŁYNARZ - Łukasz Dziedzic- . Jego baryton
strasznie nie pasował mi do wiejskiego głosu. Nie uważam, że ludzie na wsi mają
inny głos, jednak gwara pozostawia ślad zawsze, a on mówił jak najbadrziej
poprawną polszczyzną.
ŚLEPIEC - Tomasz Fogiel- Reżyser powierzył mu rolę ludowego poety, który
przysłowiami podsumowuje pewne sceny (często bawiąc publiczność do łez),
niektóre tłumaczy, inne zapowiada. Nic więcej
dodać nie mogę. Na zdjeciach zobaczyłam jak on wygląda, i powiem szczerze, że
nie wiem czy chcę siedzieć blisko, a z pewnością nie po prawej stronie! FUJ!
ANIOŁ - Maja Gadzińska /ad/ Anioła można odbierać jako ducha wsi lipeckiej i szerzej jako
symbol polskości . Anioł jest klasyczną postacią wieloznaczną, tak jak Magazynier w "Lalce", tancerka w "Idiocie" czy "Operetce" w innych inscenizacjach
Kościelniaka. Ma połamane skrzydła, jest brudny, głodny, naiwny, ale też gotowy
do pomocy i towarzyszenia w trudnych momentach. Jest prawie ciągle obecny na
scenie, w swoim świecie, ze swoim bagażem cierpienia. Wojciech Kościelniak który powierzył jej tę rolę (wybór niezwykle trafiony),
rozbrajała widza swoją wdzięcznością i śpiewem, dojrzale i przemyślanie
podanymi. Z mojej perspektywy zauwżalne były najbardziej.. zęby Anielicy-
niesamowicie białe na tle umorusanej buzi. Ciekawy głos, trochę gryzący się z
potulną postacią anioła początkowo nie przypadł mi do gustu, jednak po dłuższym
namyśle stwierdzam, że pasuje idealnie pokazując moc postaci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz