wtorek, 16 sierpnia 2016

BYĆ JAK CHARLIE CHAPLIN, P.Wyszomirski

SPEKTAKL: 8/10
REŻYSERIA: 8/10

Komu polecam?
Osobom nie przekonanym do monodramów oraz tym, którzy lubią podziwiać aktorów przy nowych teatralnych wyzwaniach.

Nie lubię monodramów. Są one trochę jak loteria- nie zrozumiesz tematu, nie spodoba Ci się aktor bądź scenografia- i trwasz do końca, a wychodząc obiecujesz sobie, że już nigdy więcej nie pójdziesz na tego typu sztukę.
Nie ukrywam, że ze sporą obawą wybrałam się na to przedstawienie, ale i z równie wielka ciekawością- na scenie można było zobaczyć Mateusza Deskiewicza, którego  znamy z Gdyńskie Teatru Muzycznego, lecz bardziej z ról drugoplanowych. Tak więc aktor muzycznego solo- trzeba zobaczyć! Ważny jest również reżyser- Piotr Wyszomirski- na co dzień raczej kojarzony z Gazetą Świętojańską, jednak dał się już mi poznać z innej strony przy okazji spektaklu "This is not a love song"- który był genialny.

Streszczanie monodramów nie ma za bardzo sensu- trzeba je zobaczyć i zinterpretować po swojemu. Tutaj jest szerokie pole do popisu.
Sztuka, wbrew pozorom, nie opowiada nam wprost życia Chaplina. Właściwie, jego życie jest tylko delikatnym tłem do opowieści aktora, który przygotowuje się do swojej roli. Szalenie podobało mi się podkreślenie czasu w którym spotykamy naszego bohatera- wymienił wiele obecnych afer i tematów kontrowersyjnych. Tak... Witamy w 21.wieku. 

Piosenki- prawdę powiedziawszy artyści szli jakimś bliżej nieokreślonym kluczem, ponieważ piosenki są z różnych lat, czy gatunków. Tak czy inaczej musical jest moją ulubioną formą spektaklu więc piosenki są dla mnie bardzo ważną częścią spektaklu. Usłyszeć mogliśmy:
Dziwna okolica (org. Marek Dyjak)- uwielbiam, kiedy znane piosnki w teatrze nie są rozpoznawalne, jak w "Jaka to melodia" po pierwszej nutce. Tutaj do refrenu nie byłam pewna, czy to na pewno ta piosenka! Brawo
Ty ich baw (Deszczowa Piosenka)- tłumaczenie pochodziło chyba z teatru muzycznego ROMA. Tam kojarzę ten tytuł w wykonaniu Jana Bzdawki, który pomimo sceny wypełnionej innymi aktorami i olbrzymią scenografią nie porywał tak jak Mateusz- brawo!
Wąsik ach ten wąsik (Ludwig Sempoliński)- to wykonanie mogliśmy usłyszeć na koncercie "Śpiewający aktorzy". Ewidentnie tutaj mógł dać swój popis aktorskiego kunsztu. Mimika, ruchy, śpiew- bardziej dopracowane być nie mogły.

Spektakl kończył,a właściwie podsumował, krótki groteskowy film, pokazujący "jak kończą aktorzy"- cała wykonana przez nich praca musi się przede wszystkim przełożyć na chleb.

Aktor radził sobie na scenie zaskakująco dobrze- pamiętać należy, że zazwyczaj gra na o wiele większych scenach, już nie mówiąc o towarzystwie współaktorów na niej. Nie było tutaj mowy nawet o najmniejszej pomyłce, potknięciu, zapomnieniu tekstu. Wszystko pięknie wyartykułowane, każdy gest wyważony. Mimika twarzy wprost genialna! No i jedno ważne spostrzeżenie- uznałam, że trochę żenujący jest fakt, iż mężczyzna sprawniej wykonuje makijaż. Musze postawić zdjęcie Charliego przy lustrze- może pomoże :)

Po obejrzeniu monodramu była przeprowadzona dyskusja na jego temat z udziałem aktora i reżysera przedstawienia, poprowadzona przez Wiesława Gerasa i Marię Bohdziewicz. Dyskusja naprawdę ciekawa, świetnie poprowadzona- każdy miał wiele do powiedzenia, padały ciekawe spostrzeżenia a pytania były kierowane do twórców przez publiczność- ale również i ona była wyrwana do odpowiedzi. Bardzo miło było się temu przysłuchiwać, uważam, że takie dyskusje powinny być przeprowadzane przy okazji każdego spektaklu. Zdecydowanie otwiera oczy, można dopytać o rzeczy, które były nie jasne oraz posłuchać (moje ulubione) wszelkich anegdot odnośnie danego utworu.

To było moje pierwsze spotkanie z Monoteatrem, ale zdecydowanie nie ostatnie. Już czekam na kolejne przedstawienie!


link do strony fundacji, z której zapożyczyłam zdjęcia ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz